Ze Starego Bloga

Moje „cmentarne przygody”…

1 listopada : Wszystkich Świętych. 
Tłumy ludzi, rewie mody, pod cmentarzami tłok komunikacyjny i „odpustowe” stragany a na grobach wyścigi  w konkursie na najlepszą i największą „dekorację”. Wolny kraj w końcu więc każdy robi co chce.

Natomiast chcę o czymś innym. Chcę się podzielić moimi „przygodami”, które podesłało mi życie, otoczenie, ludzie… 🙂


Story 1.
Rano na cmentarzu przy grobie stoi 2 facetów, babka i 2 dzieci.
– Mowie ci stary jaki to był kurwa kozak, że ja pierdole
– Mówisz o dziadku ?
– No tak. Jak sobie przypomnę jakie odpierdalał numery to kozak nad kozaki.
Dalej pada wiele różnych wspomnień w tej stylistyce.

W pewnym momencie dzieciaczek pyta.

- Tato dlaczego tak długo tutaj stoimy?

- Dla zadumy

Kurtyna.



Story 2.
Wybrałem się wieczorem na cmentarz bo jest ciemno, lampki ładnie się palą itp. Znalazłem miejsce do parkowania. Ledwo co zaparkowałem podchodzi do mnie policjantka i mówi:
– Tu nie wolno parkować.
– Dlaczego nie wolno skoro obok stoi kilkadziesiąt samochodów?
– No bo nie wolno.
– Ale dlaczego one parkują tutaj skoro nie wolno ?
– No bo parkują.
– No to skoro one parkują to ja też mogę parkować.
– Nie, Pan nie może tutaj parkować.
– Dlaczego nie mogę parkować ?
– Bo tu nie wolno parkować. Jak Pan nie rozumie dlaczego to tam jest kapitan.

Poszedłem 20 m dalej do owego kapitania i pytam się pokazując miejsce i mój samochód:
– Dlaczego nie mogę tutaj parkować ?
– No bo tu nie wolno parkować.
– To dlaczego te wszystkie samochody obok mojego mogą parkować ?
– No bo one już parkują.
– No to skoro one już tu parkują a wy tutaj stoicie cały czas to widzieliście jak parkowały i skoro nie wolno parkować to dlaczego one parkują.
– No bo nie widzieliśmy jak parkowały.

Odpuściłem sobie dalszą rozmowę „NIE BO NIE” bo nie miała sensu. 
Poszedłem przeparkować samochód.
Wracam po 5 minutach na moim miejscu na którym nie wolno parkować zaparkował inny samochód. 

Policjanci jak stali tak stoją w tym samym miejscu.
Kurtyna.



Story 3.
Po akcji z parkowaniem idę na cmentarz. Na uliczce obok cmentarza cała masa straganów, kwiatów, świeczek, grilli, waty cukrowej, popcornu, świecących mieczy itp
Stanąłem kupić świeczki na grób kolegi z podstawówki.
Obok stoliki do konsumpcji i grill.

Przy stoliku siedzi sobie koleś i je bigos. Zjadł już tak z połowę. Woła tego od grilla.
– Szefie ale ten bigos jest zimy.
– Niemożliwe.
– No mówię panu, że zimy.
– Ok, to niech pan przełoży sobie te bułeczki a ja wezmę tackę z tym bigosem.

Koleś przełożył bułeczki tamten zabrał tę tackę i bigos z tej tacki /ten niedojedzony/ walnął do tego a’la wooka na zdjęciu. 

Pomieszał chwilę po czym na tackę nałożył nową porcję bigosu.
– Królu teraz powinien być ciepły.
– Tak, teraz jest ciepły.
– Ok to przepraszam królu i smacznego.
Kurtyna.



Mój osobisty ranking STORY to 3, 1 i 2.
Czy ludzie przestaną mnie „zadziwiać” … ? 🙂


PS.
Pamiętajcie nie jeść bigosu pod cmentarzem :).

5 comments on “Moje „cmentarne przygody”…

  1. Bartek, w Łodzi w tym roku był pop-corn, gofry, wata cukrowa /ogólnie słodycze/, grille pod każdą postacią i nawet PIWO 🙂

  2. Nie wiem, czy to istotnie tak jest, ale rok rocznie zauważam na cmentarzach rozwój kulinarnego menu. Tym razem na Rakowicach w Krakowie znalazłem m.in. kukurydzę w kolbach, kiełbaski, a jako dotąd kojarzyłem (obok słodyczy rzecz jasna) tylko prażone orzechy. 🙂

Comments are closed.